piątek, 27 lutego 2015

Brak czasu... Raczej brak organizacji !!!

Niestety, ostatnio mam brak czasu aby coś napisać, musicie mi wybaczyć ale cały czas poznaje moją córeczkę, i próbuje nam jakoś zorganizować czas, ale jakoś mi to nie wychodzi.
Jedyne co mamy ustalone i codziennie o tej samej porze to kąpiel :) dobre i to 

A teraz zdjęcia z dzisiejszej drzemki :) 
Zdjęcia zamieszczone na moim blogu są moją własnością i nie wyrażam zgody na kopiowanie. 

poniedziałek, 23 lutego 2015

Witaj w domku skarbie :)

Tak, troszkę mnie nie było, ale urodziłam cudeńko, swoją córeczkę :D
Ale od początku.... 11 lutego ni stąd ni zowąd o 3 rano odeszły mi wody... a tak bałam się, że tego nie zauważę. No nie da się tego nie zauważyć, jak bym wiadrem lała, ja cała mokra, łóżko, podłoga...
Oczywiście panika, bo przecież to o wiele za wcześnie, byłam w 35 tygodniu i 5 dniu ciąży. Spanikowana z duszą na ramieniu pognałam do szpitala, w drodze zaczęły się lekkie skurcze (pobolewania jak przy dość bolesnej miesiączce) choć wtedy jeszcze nie wiedziałam że to skurcze. Dotarłam do szpitala... Izba przyjęć... badanie KTG... byłam tak spanikowana, że każdy mój ruch, myśl, czyn nie był skoordynowany. Po badaniach przewieźli mnie na porodówkę, tam zapadła decyzja aby wstrzymywać poród, aby podać mi steryd na rozwinięcie płuc dziecka. A żeby zadziałał trzeba czasu, dlatego wstrzymywano mi poród dwa dni. Leżałam podłączona pod kroplówki i KTG 24 godziny na dobę i modliłam się aby z dzieckiem było wszystko dobrze. Nocami nasłuchiwałam sygnału bicia serduszka na KTG i to mnie troszkę uspokajało.

I tak doszliśmy do dnia piątek 13-go ... tak na tą datę zaplanowano, aby wywołać mi poród. Z rana dostałam oxytocyne, przewieziono mnie do sali porodowej, no i zaczęło się ... najpierw niewinnie, ale po jakimś czasie bóle narastały a ja praktycznie zero rozwarcia.
Rodziłam 13 godzin, nie powiem żeby to był łatwy poród, mała w końcu urodziła się poprzez próżno-ciąg a mnie niestety musieli przetoczyć krew. Ale wybaczcie szczegółów opisywać nie będę...

I tak w szpitalu spędziłyśmy 10 dni, walcząc dzielnie z żółtaczką i moją nieszczęsną infekcją, która nie wiem skąd się pojawiła.

ale to już konie!!

Jesteśmy w domku, zdrowe, szczęśliwe kokosimy się na łóżeczku :)


straciłam głowę dla tej ślicznotki... zawładnęła moim sercem bez okruszka reszty....

niedziela, 8 lutego 2015

Ćwiczenia na piłce w 9 miesiącu ciąży

Dziś chciałam się wam pochwalić na jaki suuuper pomysł wpadłam (szkoda że dopiero teraz). Przypomniałam sobie o dawno już rzuconej w kąt piłkce do ćwiczeń. Postanowiłam ją wygrzebać i zacząć używać, przede wszystkim dla dobrego przygotowania miednicy do porodu, no i nie ukrywam, że kręgosłup daje mi o sobie dobrze znać!
Przede wszystkim zmieniłam krzesło na piłkę siedząc przy komputerze.
W czasie pisania/czytania, grzebania w internecie poruszam na piłce biodrami na boki, w przód i w tył.
Po 30 minutach takiego siedzenia nie czuje obrzęku nóg, i bólu kręgosłupa, czyli działa :) i może dzięki tak błahej czynności, która sprawia mi mega frajdę, mój poród będzie lżejszy.

Dlatego bardzo polecam wam drogie przyszłe mamy taką piłkę !



Mój brzuszek już prawie wielkości piłki :)

sobota, 7 lutego 2015

Nie jest łatwo... ale dam radę!


Dziś mam dzień melancholi... Chyba mi znów zaczynają wariować hormonki.

Znów zaczęłam się zastanawiać nad światem, który mnie otacza, postanowiłam otworzyć szerzej oczy... dlaczego? ponieważ jeszcze pół roku temu otaczało mnie mnóstwo "przyjaciół" cały czas koś był, kręcił się w około mnie. A teraz, jakoś zrobiło się pusto, nikogo nie ma. Jest to dla mnie znak, że gdy moi znajomi mnie potrzebowali to byli, a teraz jak ja ich potrzebuję, bo mną trząsają różne myśli czy się sprawdzę jako mama, czy dam radę sama wychować moją córkę na pożądną dziewczynkę, czy dam radę wszystko poukładać, zaplanować... ale niestety cicho, głucho. A ja tylko potrzebuję po prostu z kimś pobyć.

Dlatego postanowiłam zrobić "remont" w swoim życiu. Za 4 tygodnie pojawi się ktoś, miłość mojego życia i nie chce jej wprowadzać w "zaśmiecony" świat. Dlatego selekcja, układanie i zostawianie tylko wartościowych ludzi w moim/naszym życiu!!

A my... damy radę! na pewno!

piątek, 6 lutego 2015

oczekiwanie ....

Ostatni miesiąc ciąży to czas oczekiwania na rozwiązanie.
Czuję się jak cykająca bomba, która ma wybuchnąć ale nikt nie wie kiedy i o jakiej godzinie. Ja sama już odchodzę od zmysłów wsłuchując się w oznaki własnego ciała... zwariować można.
Coś mnie strzyknie, puknie albo ukłuje a ja już się zastanawiam... czy to już?
Z jednej strony bym już chciała mieć poród za sobą, widzieć i tulić moją córeczkę, a z drugiej strony kurcze boje się jak cholera, boje się bólu, boje się, że nie dam rady, że coś zrobię źle i stanie się coś czego każda matka nie chce, krzywda dziecku.

Ale trzeba być pozytywnej myśli, przecież MUSI być wszystko dobrze.
Ostatni czas spędziłam dość spokojnie, aż za spokojnie, chyba rozleniwiłam się za bardzo :)
Ale udało mi się już do końca skompletować wyprawkę, Milkowy kącik zapięty na ostatni guzik. Baaa nawet własnoręcznie powiesiłam półkę na książki córeczki, a pochwale się że już ma dwie swoje pierwsze książeczki... chyba zwariowałam

Jest to seria "oczami maluszka" czyli książeczki kontrastowe. Dużo czytałam opinii na ich temat i uznałam, że będzie to idealna rozwiązanie na wieczory po kąpieli, oglądanie i wymyślanie historyjek na podstawie obrazków :)




Torba do szpitala już spakowana, co do niej włożyłam to w następnym poście :D

niedziela, 1 lutego 2015

Milkowy kącik do pielęgnacji

Hej hej .... dziś chciałam się wam pochwalić Milkowym kącikiem do pielęgnacji.
Jak mi wyszło ? chyba wstydu nie ma :)

komoda/przewijak, łóżeczko, pałąk na ścianie kupione w "Ikea"