poniedziałek, 23 lutego 2015

Witaj w domku skarbie :)

Tak, troszkę mnie nie było, ale urodziłam cudeńko, swoją córeczkę :D
Ale od początku.... 11 lutego ni stąd ni zowąd o 3 rano odeszły mi wody... a tak bałam się, że tego nie zauważę. No nie da się tego nie zauważyć, jak bym wiadrem lała, ja cała mokra, łóżko, podłoga...
Oczywiście panika, bo przecież to o wiele za wcześnie, byłam w 35 tygodniu i 5 dniu ciąży. Spanikowana z duszą na ramieniu pognałam do szpitala, w drodze zaczęły się lekkie skurcze (pobolewania jak przy dość bolesnej miesiączce) choć wtedy jeszcze nie wiedziałam że to skurcze. Dotarłam do szpitala... Izba przyjęć... badanie KTG... byłam tak spanikowana, że każdy mój ruch, myśl, czyn nie był skoordynowany. Po badaniach przewieźli mnie na porodówkę, tam zapadła decyzja aby wstrzymywać poród, aby podać mi steryd na rozwinięcie płuc dziecka. A żeby zadziałał trzeba czasu, dlatego wstrzymywano mi poród dwa dni. Leżałam podłączona pod kroplówki i KTG 24 godziny na dobę i modliłam się aby z dzieckiem było wszystko dobrze. Nocami nasłuchiwałam sygnału bicia serduszka na KTG i to mnie troszkę uspokajało.

I tak doszliśmy do dnia piątek 13-go ... tak na tą datę zaplanowano, aby wywołać mi poród. Z rana dostałam oxytocyne, przewieziono mnie do sali porodowej, no i zaczęło się ... najpierw niewinnie, ale po jakimś czasie bóle narastały a ja praktycznie zero rozwarcia.
Rodziłam 13 godzin, nie powiem żeby to był łatwy poród, mała w końcu urodziła się poprzez próżno-ciąg a mnie niestety musieli przetoczyć krew. Ale wybaczcie szczegółów opisywać nie będę...

I tak w szpitalu spędziłyśmy 10 dni, walcząc dzielnie z żółtaczką i moją nieszczęsną infekcją, która nie wiem skąd się pojawiła.

ale to już konie!!

Jesteśmy w domku, zdrowe, szczęśliwe kokosimy się na łóżeczku :)


straciłam głowę dla tej ślicznotki... zawładnęła moim sercem bez okruszka reszty....

2 komentarze:

  1. Gratuluję!! :) tak właśnie myślałam że jesteście już we dwie. Teraz cieszcie się sobą i się poznawajcie. Buziaki w nosek dla maluszka.

    OdpowiedzUsuń